W drodze ku domowi - ks. Krzysztof Kowalik

W drodze ku domowi
Mauzoleum wzniesione przez Heroda Wielkiego na miejscu grobów Patriarchów

Po pochowaniu Racheli Jakub wyruszył w dalszą drogę. Nie zatrzymał się, by zamieszkać w okolicy, gdzie złożył do ziemi tę, którą najbardziej kochał w swoim życiu. Jego dalsza wędrówka była znakiem przyjęcia woli Boga kształtującej jego życie.
To On postawił na drodze jego życia kobietę, która zachwyciła jego oczy, wypełniła myśli, ogarnęła jego serce i rozbudziła w nim największy dar - miłość. Dla niej gotów był ponosić największe trudy i zmagania. Walczył o możliwość bycia razem przez całe życie. Wiedział, że w tych zmaganiach wspierał go Bóg. Teraz On wezwał jego ukochaną do siebie. Jakub po raz kolejny godził się z Jego wolą. Czy było mu łatwo? Czy nie była to kolejna walka Jakuba? W Biblii ta chwila wypełniona jest milczeniem. W jego cieniu dokonały się obrzędy pogrzebu. Oddawał ukochaną ziemi, tej ziemi, z której prochu - jak był przekonany - Bóg powołał ją do istnienia. Na miejscu pochówku postawił kamienny pomnik - stelę. Chciał zaznaczyć i ochronić jej grób. Może już wtedy w głębi serca niósł nadzieję, iż Bóg spojrzy znów na tę ziemię i z jej prochu wyprowadzi jego ukochaną ku dalszemu i pełniejszemu życiu? Tych planów Boga Patriarcha jeszcze nie znał. Były one wciąż tajemnicą. Ale jak każdy człowiek niósł w sobie przeczucie, że śmierć nie może stanowić końca ludzkiego życia. Dlatego wznosząc nagrobek dla żony chciał powiedzieć Bogu, by spojrzał na miejsce, gdzie spoczywa i nie pozostawił jej w otchłani śmierci.

Ból Jakuba
Dalsza droga naznaczona została kolejnym dramatem. Mówi o nim tak, jak gdyby zabrakło mu słów. Musi o tym wspomnieć, ale kolejne wyrazy więzną mu w gardle. Chodzi o grzech Rubena, który współżył z drugorzędną żoną Jakuba Bilhą, niewolnicą Racheli. Ból Jakuba musiał być ogromny, skoro jego reakcję wyraża jedno krótkie i zarazem pełne cierpienia zdanie: „Izrael dowiedział się o tym”. Biblia opisuje to tak, jak gdyby słowa ojca zamarły w ustach wobec czynu jego syna. To, co zrobił Ruben nie mieściło się jednak tylko w kategorii cudzołóstwa. Prawo starożytne, jakie kształtowało życie dawnego Izraela pozwalało na wielożeństwo. Naród ten stopniowo dojrzewał do ponownego odkrycia ideału małżeństwa nakreślonego przez Boga u początku stworzenia, małżeństwa miedzy mężczyzną i kobietą stanowiącego nierozerwalną jedność. Stąd członkowie dawnej społeczności, a szczególnie władcy mogli posiadać wiele żon. Zamieszkiwały one w osobnej części namiotu lub w pomieszczeniu określanym mianem haremu. Jeśli Ruben wszedł w związek z jedną z kobiet związanych z jego ojcem, to tym samym chciał zająć jego pozycję. Tak w późniejszych wiekach uczynił Absalom sięgając po tron Dawida.

Sprawa Rubena
Historia ta wiąże się więc nie tylko z nieopanowaną żądzą najstarszego syna Jakuba. Ruben chciał przejąć władzę, którą jego ojciec sprawował nad całym plemieniem. Może śmierć Racheli sprawiła, że syn jej siostry poczuł się jak następca tronu. A może narodziny drugiego syna z umiłowanej żony Jakuba wzbudziły w nim poczucie zagrożenia, choć to on był pierworodnym synem Jakuba? Jego ojciec był ogarnięty bólem po staracie ukochanej żony, a jednocześnie poruszony miłością do nowo narodzonego syna. Czy w tej sytuacji jego decyzje mogą być racjonalne? Czy emocje nie podyktują mu jakiś nieprzewidywalnych rozwiązań? Wobec tych wydarzeń Ruben postanowił przejść do czynów. Podjął się próby sięgnięcia po władzę, czy też przynajmniej podkreślenia, że jest ona w jego rękach. Chciał przyspieszyć bieg wydarzeń i użył najbardziej radykalnych środków, by wykazać, że to on jest dziedzicem. Spodziewał się, że pogrążony w żałobie ojciec podda się faktom. A jednak historia potoczyła się inaczej. Krótka wzmianka, iż Jakub dowiedział się o tym zdarzeniu sugeruje jego reakcję. Jaką? Tego nie wiemy. Jedno jest pewne - nie odrzucił swego pierworodnego syna. Czy przetoczył się między nimi gwałtowny spór, jak na to mogłaby wskazywać waleczna i porywcza natura Jakuba, czy też obudziło się w Rubenie sumienie i nakazało mu powrócić do ojca i prosić o przebaczenie? Ta sprawa rozegrała się między nimi dwoma w tajemnicy. Dalej wędrowali razem, choć blizna krzywdy i grzechu naznaczyła ich wzajemne relacje i pozostawiła ślad, który tłumaczył dalsze losy potomków Rubena.

12 synów i wnuków
W drodze do rodzinnego domu towarzyszyło Jakubowi dwunastu synów. Biblia wymienia ich imiona, wskazując na pochodzenie od kolejnych matek; Lei, Racheli, Bilhy i Zilpy. Stawia w centrum tych pochodzących od umiłowanej żony i jej niewolnicy. Pozostali są także ważni, ale stanowią jakby obrzeża rodu. Synowie Lei wprowadzają do niego, a synowie jej niewolnicy zamykają go. Czas narodzin przestaje być więc ważny. Imiona synów wymieniane są kolejno, jak pieczęcie przystawiane do Bożych obietnic. Są ich dziedzicami, mają do nich prawo. One będą realizować się w ich życiu. Swymi stopami zaznaczą ślady na ziemi, która zostanie rozdzielona przez Boga pomiędzy ich potomków. Będzie to świadectwo o wierności Boga raz danemu słowu. Jakub patrzył na nich z dumą i radością. Czuł się jak źródło, z którego wypłynęło dwanaście strumieni, by rozlać swe wody i napełnić życiem ziemię. Zrodził swych synów i przekazał im wiarę w Boga, którą oni przekażą swym synom, tak aż wypełni ona wszystkie ludzkie serca i pustynię życia przemieni w ogród szczęśliwego przebywania z Bogiem.
Ale na wypełnienie tej obietnicy trzeba będzie jeszcze długo czekać. Teraz realizował się jakiś jej fragment. I tę wiadomość przyniósł Jakub przybywając do Hebronu, do swego ojca Izaaka, nieopodal Mamre, tu gdzie Abraham usłyszał obietnicę narodzin syna, obietnicę złożoną przez Tego, który czyni rzeczy wydające się człowiekowi niemożliwymi. Teraz przed oczyma Izaaka - syna obietnicy stanęło dwunastu wnuków. Wpatrywał się w nich z radością, odkrywając, iż Bóg jest wierny, a oni patrząc na starca uczyli się zaufania i oczekiwania na spełnienie Bożego słowa.
To wydarzenie zbiegło się z zakończeniem życia Izaaka. Odchodził w pokoju niosąc w sobie nadzieję zbawienia, jakiego dokonuje Bóg. Ziemi oddali go dwaj synowie - Jakub i Ezaw. Jeszcze raz spotkali się w obliczu śmierci ojca, a potem ich drogi życia rozeszły się na zawsze w różne strony.

Tekst i foto ks. Krzysztof P. Kowalik


Dwutygodnik Diecezji Kaliskiej, Opiekun 20.11.2014