Chwała na wysokości Bogu, cz. III

Katecheza liturgiczna wygłoszona przez JE Ks. Bp. Zbigniewa Kiernikowskiego 16 maja w kościele pw. Miłosierdzia Bożego w Siedlcach.
 
W cyklu katechez liturgicznych aktualnie omawiamy hymn "Chwała na wysokości Bogu". Ostatnio zatrzymaliśmy się na wezwaniach: Chwalimy Cię. Błogosławimy Cię. Wielbimy Cię. Dziś przejdziemy do dwóch następnych: Wysławiamy Cię i Dzięki Ci składamy oraz wyjaśnimy znaczenia związane z wezwaniami: Panie Boże, Królu nieba. Na wstępie jednak chciałbym przypomnieć, że hymn ten początkowo prawdopodobnie był częścią Jutrzni - porannej modlitwy Kościoła, noszącej też nazwę "laudesy", czyli chwalba Boga. Jednym ze znamion życia chrześcijańskiego jest oddawanie chwały Bogu, dlatego też w kontekście naszych rozważań oraz zakończonej przed chwilą Jutrzni chciałbym poświęcić kilka zdań Liturgii godzin. Dobrze byłoby, gdybyśmy uświadomili sobie, jak bardzo jest ona w naszym życiu potrzebna i czego w nas dokonuje.

Liturgia godzin - formą oddawania chwały Bogu

Jutrznia i Nieszpory - to dwie główne części liturgicznej modlitwy Kościoła, zwanej Liturgią godzin, na którą składają się na nią przede wszystkim śpiewy psalmów, czytania Pisma świętego i tekstów Ojców Kościoła oraz wezwania modlitewne. Zwana jest ona też modlitwą brewiarzową. Właściwa, oficjalna i pełna nazwa tej modlitwy brzmi: "Liturgia godzin. Codzienna modlitwa ludu Bożego". Nie jest ona zatem zastrzeżona wyłącznie dla kapłanów, jak czasem się uważa, choć jak wiadomo kapłani, diakoni i członkowie instytutów życia konsekrowanego mają obowiązek jej odmawiania z racji przyjętych święceń czy złożonych ślubów. Kościołowi zależy jednak na tym, by ta modlitwa była obecna w szerszych jego kręgach. Również mnie, jako biskupowi tego lokalnego Kościoła, zależy na tym, aby Liturgia godzin była obecna w różnych formach życia wspólnot parafialnych. Jest tam przecież miejsce dla wielu różnorodnych nabożeństw: majowych, czerwcowych, różańca, drogi krzyżowej, nowenn. Powinno się zatem znaleźć i dla Liturgii godzin, która, jak wspomniałem, jest oficjalną, liturgiczną modlitwą Kościoła. Psalmy, które stanowią zasadniczą treść modlitwy godzin, są bliskie człowiekowi, bo wierzący odnajduje w nich odzwierciedlenie wielu własnych doświadczeń, stanów duchowych. A jednocześnie psalmy uczą nas wyrażania własnych relacji do Pana Boga: są w nich prośby i skargi, ale także dziękczynienie i uwielbienie.
Zdaję sobie sprawę, że śpiew psalmów może na początku sprawiać pewne trudności, ale jeśli jest dobrze przygotowany, jeśli towarzyszy mu zrozumienie, to stopniowo stanie się nam bliski i ta modlitwa może być bardzo pomocna w naszym życiu. Dlatego pragnę, byśmy się tego stopniowo uczyli, byśmy w niedziele, obok uczestnictwa we Mszy św., znajdowali też czas na wspólne celebrowanie Liturgii godzin - Jutrzni i Nieszporów.

"Wysławiamy Cię" - sławimy Boga, by był On uwielbiony także przez innych

Powróćmy do hymnu "Chwała na wysokości Bogu" i do kolejnych zawartych w nim wezwań.
Zwrotowi "Wysławiamy Cię" w tekście łacińskim odpowiada: "glorificamus te". Łaciński termin glorificare to złożenie gloriam-facere, czyli dosłownie: dokonywanie i pełnienie chwały Bożej. Gdy wypowiadam te słowa, wyrażam pragnienie, by moje życie było sławieniem Boga, rozsławianiem Go, niesieniem Jego chwały, czyli ważności Boga - jak to już było zaznaczone przy pierwszym wezwaniu (laudamus te). Jest to wyrażenie pragnienia, by rozsławianie Boga dokonywało się przez moje życie i dotykało także życia innych ludzi, by przenikało środowisko, w którym żyję.
Człowiek tak jest skonstruowany, że musi określać, co dla niego jest ważne, istotne. Przez grzech w życie człowieka weszło istotne zniekształcenie; z powodu grzechu stawiamy w centrum samych siebie, myślimy o sobie: ważny jestem ja, moja wola, ważne są moje plany i mój sposób ich zrealizowania. W Jezusie Chrystusie nastąpiło odwrócenie tych relacji i takiego myślenia. Jezus jako najważniejszy, bo jako Wcielone Słowo - Bóg i Człowiek - stanął przed ludźmi i stał się w ich oczach niczym: ogołocił samego siebie i pozwolił na to, żeby go zabili. I właśnie dzięki temu wszedł w komunię, w jedność ze wszystkimi. To właśnie była i jest Jego tajemnica. To On za życia wypowiedział te słowa, które potem spełniły się na Nim i spełniają się we wszystkich, którzy idą za Nim: "Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić. Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych" (Mt 11,25-29).
To jest bardzo ważny moment. Wysławiamy Cię - to znaczy: uznajemy, że nikt z nas nie jest ważny sam z siebie, dla siebie; moja wartość, znaczenie, ważność, chwała polega na tym, że jestem ważny w Bogu. Odkrycie i przyjęcie tej prawdy prowadzi do tak wielkiej przemiany w życiu, że dla jej określenia można użyć wyrażenia przewrót kopernikański. Ta przemiana uzdalnia człowieka do komunikowania się z każdym: do ustąpienia, przebaczenia, patrzenia mu prosto w oczy, ale także powiedzenia mu prawdy dla niego trudnej. Uzdalnia też do podejmowania wszelkiego trudu i ciężaru życia. Stawia nas we właściwej pozycji i na właściwym miejscu przed Bogiem, przed drugim człowiekiem i przed wszystkimi zadaniami.

Dzięki Ci składamy - za wszystko, bo miłującym Boga wszystko wychodzi na dobre

Jeśli zrozumiemy, że jesteśmy ważni jedynie w Bogu i ze względu na Boga, zaczniemy też składać Mu dzięki ze względu na Jego chwałę: Dzięki Ci składamy, bo wielka jest chwała Twoja.
Zazwyczaj, gdy kierujemy się tylko ludzkim duchem, dziękujemy Bogu, kiedy nam się powiedzie i uda coś zrealizować; gdy okaże się, że to my mamy rację, że my jesteśmy ważni; kiedy dobrze się poczujemy. To jest bardzo ludzkie i nie chcę uogólniać, że samo przez się jest złe. Jeśli jednak dziękujemy Panu Bogu tylko za to, co wydaje nam się dobre, pozytywne w naszym życiu, i tylko wtedy, kiedy się okazuje, że to my mamy rację, to tak naprawdę nie składamy Mu dziękczynienia, ale używamy Pana Boga dla siebie, do własnych celów. W hymnie zaś śpiewamy: Dzięki Ci składamy, bo wielka jest chwała Twoja - Dzięki Ci składamy ze względu na wielką chwałę Twoją. A to znaczy, że dziękuję Bogu także w moim poniżeniu, także gdy mi ktoś powiedział coś, co mnie zabolało, bo to otworzyło mi oczy i dzięki temu mogę żyć w prawdzie wobec drugiego człowieka. Takie momenty są bowiem objawieniem Bożej chwały i regulują stosunki międzyludzkie. Chwałą Boga jest człowiek, są ludzie, którzy kształtują swoje życie na obraz i podobieństwo Boga, czyli żyją w jedności, w komunii.
W pismach Nowego Testamentu, w listach św. Pawła, św. Jana i św. Piotra znajdujemy tak wiele wezwań i zachęt do dziękczynienia. Św. Paweł pisze na przykład: "W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was" (1 Tes 5,18), albo: "I wszystko, cokolwiek działacie słowem lub czynem, wszystko czyńcie w imię Pana Jezusa, dziękując Bogu Ojcu przez Niego" (Kol 3,17), czy też: "Bogu niech będą dzięki za to, że pozwala nam zawsze zwyciężać w Chrystusie i roznosić po wszystkich miejscach woń Jego poznania" (2 Kor 2,14). A w Liście do Rzymian czytamy: "Wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według Jego zamiaru" (Rz 8,28). Czy również my jesteśmy przekonani, że gdy myślimy po Bożemu, to wszystko nam wychodzi na dobre? Także to, co w pewnych momentach naszego życia jawi się nam jako złe, jako coś, co krzyżuje nasze plany? To wszystko może nam wyjść na dobre, bo krzyżując nasze plany pokazuje nam, kim jesteśmy wobec Boga i wobec drugiego człowieka. Przez to daje nam okazję, byśmy się nawracali - zwracali do Boga i dostrzegali, że nasza ważność nie jest z nas samych, ale z Boga i w Bogu. Świadomość tego wyzwala nas z wszelkich fałszywych postaw. Ile byśmy uniknęli nieporozumień w naszych rodzinach, w pracy, na ulicy, gdybyśmy mieli coś z ducha Jezusa Chrystusa, który unicestwił samego siebie w oczach świata, by nam otworzyć drogę do naśladowania siebie! Unicestwił samego siebie przyjąwszy krzyż przygotowany przez ludzi i został nad wszystko przez Boga Ojca wywyższony, by na Jego imię zginało się wszelkie kolano i wszelki język wyznawał, że Jezus jest Panem ku chwale Boga Ojca (zob. Flp 2,6-11).
A przecież jesteśmy chrześcijanami, przyznajemy się do tego, chcemy być takimi jak Jezus. Często sądzimy, że pokażemy, iż jesteśmy dobrymi chrześcijanami, gdy udowodnimy, że mamy rację. Tymczasem wtedy pokażę, że Bóg jest we mnie, kiedy potrafię ustąpić, przebaczyć, rozumieć, że nawet pewne sytuacje, krzyżujące mnie, przegrane, wychodzą mi na dobre. Wtedy też - prędzej czy później - ktoś, kto na mnie nastaje, kto jest w jakiś sposób przeciwko mnie, widząc tę moją moc bycia podobnym do Jezusa w znoszeniu przeciwności, płynącą z mojego poddania się i posłuszeństwa duchowi Jezusa, może wyzna, że w tym moim uniżeniu jest moc płynąca z Boga, może wyzna, że właśnie w takim życiu okazuje się, iż Jezus jest PANEM ku chwale Boga Ojca.
"Dziękujcie zawsze za wszystko Bogu Ojcu w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa!" (Ef 5,20).

Panie Boże - Bóg jest Panem

Dziękczynieniu skierowanemu do Boga towarzyszą wezwania: Panie Boże, Królu nieba. Zatrzymajmy się nad nimi nieco dłużej. Słowo Pan - gr. Kyrios - ma głębokie znaczenie i ważną tradycję wiary. Służyło i służy przekazywaniu wiary. W tradycji hebrajskiej nie wypowiadano imienia Boga, a tam, gdzie było ono w tekstach zapisane jako imię Jahwe, czytając je wypowiadano Adonaj, czyli Pan mój. Słowo Pan zastępowało zatem imię Boga. Termin pan (gr. kyrios) był w świecie rzymskim zarezerwowany dla cesarza (cesarzowi - panu oddawano cześć boską). Chrześcijanie zaś odnosili ten tytuł wyłącznie do Jezusa Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego (zob. np. Flp 2,11; 1 Kor 12,3). W ten sposób wyznawali, że Jezus Chrystus jest Panem. Warto tutaj zwrócić uwagę na pewien szczegół. Mianowicie, kiedy mówimy Pan Bóg czy Pan Jezus, to w tym sformułowaniu tytuł Pan jest nie tylko - jakbyśmy mogli powiedzieć - zwrotem grzecznościowym na podobieństwo tego, jak to czynimy używając tego określenia na przykład przy nazwiskach: pan Kowalski, pan Wojciechowski. W odniesieniu do Boga czy Jezusa Chrystusa słowo Pan nie jest zwrotem grzecznościowym, lecz jest tytułem, i to bardzo ważnym tytułem. Kiedy mówimy: Pan Bóg, Pan Jezus, to wyznajemy: Bóg jest Panem, Jezus jest Panem. To wymaga jeszcze pogłębienia, szczególnie przy użyciu takich zwrotów, jak: Panie Boże wszechmogący czy Błogosławiony jesteś, Panie Boże wszechświata (modlitwa wypowiadana w czasie przygotowania darów). Dobrze jest wstawić sobie w myślach przecinek lub myślnik i uczynić pewną przerwę myślową po tytule Pan - Błogosławiony jesteś Panie, który jesteś Bogiem wszechświata itp.

Królu nieba - panujący nad wszystkim, co jest niedostępne dla człowieka

Następny tytuł Boga zawarty w omawianym hymnie to Król nieba. Przez określenie niebo wyraża się w tradycji biblijnej to wszystko, co jest niedostępne dla człowieka, co pozostaje poza zasięgiem jego władzy. A zatem Bóg jest Królem tego wszystkiego, co jest poza zasięgiem władzy człowieka. Naturalnie jest także Królem tego, nad czym człowiek panuje. Kiedy więc mówimy: Panie Boże, Królu nieba, wyznajemy własną ograniczoność przed Bogiem oraz że On jest większy niż to, co my jesteśmy w stanie objąć czy ogarnąć. Wyznajemy tym samym, że wierzymy, iż tam, gdzie my nie sięgamy, nie ma żadnej pustej, niezagospodarowanej przestrzeni. Dotyczy to w ogóle przestrzeni, można powiedzieć: uniwersalnej czy kosmicznej, ale odnosi się także do przestrzeni naszego życia, do tych jego sfer, które wymykają się spod naszego panowania - czy to w życiu osobistym każdego z nas, czy w relacjach z drugimi osobami, a także w całej społeczności.
Dostrzegamy przecież, że choć w naszym życiu możemy coś zrobić, zmienić, o czymś decydować, to nie nad wszystkim panujemy, bo są pewne dziedziny, aspekty życia, które wymykają nam się z rąk. Kiedy więc mówimy: Panie Boże, Królu nieba, to wyznajemy wiarę, że są one w ręku Boga, że On panuje wszędzie tam, gdzie nie sięga nasza władza, ogarnia wszystko, co nie mieści się w naszym pojmowaniu, że tam też jest Król, który zagospodarował to wszystko, co nam się wymyka spod kontroli.
Dzięki tej wierze o wiele łatwej nam żyć, bo tym, co często nam przeszkadza dobrze żyć, jest lęk przed nieznanym. Jeśli wiem, że jest ktoś, kto zna to, czego ja nie znam, panuje nad tym i zagospodaruje w moim życiu te sfery, które wymykają się z moich rąk, mogę łatwiej wchodzić w sytuacje także dla mnie trudne, nieznane, przekraczające moje możliwości.

Kiedy więc śpiewamy: Dzięki Ci składamy, bo wielka jest chwała Twoja. Panie Boże, Królu nieba, myślmy o tym, że w naszym życiu wszystko jest zagospodarowane. Tam, gdzie nie sięga nasza władza, sięga władza Tego, który jest naszym Panem. Dlatego możemy wchodzić w sytuacje, które są poza naszym - tylko ludzkim - zasięgiem. I niech ten hymn "Chwała na wysokości Bogu" pomaga nam odnajdywać siebie właściwie przed Bogiem i przed drugim człowiekiem; niech pomaga także w rozumieniu naszego życia. Mamy Pana, który wie, co dla nas jest dobre. Dlatego dzięki Mu składamy, uwielbiamy Go, chwalimy i błogosławimy.