Chwała na wysokości Bogu, cz. IV - biskup Kiernikowski

Katecheza liturgiczna wygłoszona przez JE Ks. Bp. Zbigniewa Kiernikowskiego w niedzielę 22 maja w kościele pw. św. Stanisława w Zbuczynie.

W cyklu katechez liturgicznych, które mają na celu pomóc nam lepiej przeżywać liturgię, szczególnie liturgię Eucharystii, omawiamy hymn "Chwała na wysokości Bogu". Hymn ten ma charakter prawdziwie świąteczny, wychwalający Boga. Jest on eksklamacją - wybuchem radości ludzi, którzy zgromadzeni w imię Jezusa Chrystusa, chwalą Boga, błogosławią i uwielbiają Go, składają Mu dzięki. Dlatego powinien być śpiewany i to uroczyście. Tekst "Gloria" stanowi przedmiot wielu opracowań muzycznych dla śpiewu chórowego - gregoriańskiego i polifonicznego. Istnieje też wiele melodii tego hymnu - bardziej czy mniej rozbudowanych, dostosowanych do śpiewu wspólnoty, które można wykorzystać w zależności od możliwości wokalnych danego zgromadzenia. Można wykonywać również śpiew naprzemienny ludu z chórem. Bardzo istotne jest, żeby ten hymn wyśpiewać. Nie jest zaś czymś w pełni odpowiadającym duchowi liturgii tylko recytowanie tego hymnu. Trzeba to uważać za dopuszczalne tylko w wyjątkowych sytuacjach.

"Boże, Ojcze Wszechmogący" - w Tobie jest nasze oparcie i pewność.

W naszych dotychczasowych rozważaniach dotyczących hymnu mówiliśmy ostatnio o wezwaniach skierowanych do Boga Ojca: "Panie Boże, Królu Nieba". Przypomnę, że ten tytuł to wezwanie pomagające nam zrozumieć, że Bóg jest Panem wszystkiego, ma władzę także nad tym, co wykracza poza ludzkie możliwości. Jest to dla nas, ludzi, bardzo ważne, bo jeśli o tym pamiętamy i przeżywamy to właściwie, rodzi się w naszej świadomości przekonanie, a nawet pewność, że władzy Boga nic się nie wymyka, że także w naszym życiu nie ma próżni, bo Bóg nad wszystkim panuje, wszystko prowadzi - o ile jesteśmy gotowi poddawać się Jego panowaniu. Następne wezwanie: "Boże, Ojcze Wszechmogący" jest paralelne do wezwania: "Królu nieba" - obydwa są związane z wcześniejszym tytułem "Pan" i wychwalają Boga jako Pana. W określeniu "Ojciec Wszechmogący" zawiera się wszystko, co może dawać człowiekowi oparcie w życiu, pewność, co może być źródłem optymizmu i radości: mamy Ojca, czyli kogoś, kto daje życie, kto jest sprawcą życia i - co jest bardzo ważne - który wszystko może.

Aby to lepiej sobie uświadomić, odwołajmy się do naszych ludzkich doświadczeń. Spójrzmy, jak małe dziecko patrzy na ojca, o którym myśli - i jest o tym przekonane - że ojciec wszystko potrafi. Wie ono ponadto, że ojciec je kocha i jest dla niego. To doświadczenie, że jest ktoś, kto kocha, kto wszystko może i potrafi, i jest gotowy wszystko czynić, daje dziecku poczucie bezpieczeństwa i stanowi bardzo ważny czynnik w jego wychowaniu. Jeśli dziecko wzrasta w przekonaniu, że ojciec, który je kocha, jest mądry, uczciwy, dobry, potrafi wszystko zrobić, to posiada ono mocne oparcie życiowe. A kiedy z czasem zacznie dostrzegać ograniczenia swego ojca, to zdobywszy wcześniej pewny i odpowiedni fundament ufności, zacznie doceniać te wszystkie momenty w życiu swego ojca, w których on przyzna, że pewnych rzeczy sam nie potrafi, że musi sam się zmagać itp. Gdy wtedy wierzący ojciec pokaże, że także on ma odniesienie do Ojca - do Boga jako Ojca - to wówczas przed dzieckiem, młodzieńcem czy dziewczyną, otworzy się możliwość jeszcze większego zaufania i oparcia. Wówczas także to, co wydaje się brakiem w życiu ziemskiego ojca, nie tylko nie stanowi przeszkody, ale okazuje się bramą otwierającą młodemu człowiekowi spojrzenie na właściwego, ostatecznego Ojca - na Boga. Przy tej okazji chciałbym zwrócić się do ojców. To jest trudna funkcja - być przy wzrastającym dziecku jako ten, kto jest dobry, potrafi postępować dobrze i właśnie jako taki przy nim trwać. Ale trudnym i odpowiedzialnym zadaniem jest dla was także wprowadzać je stopniowo w tę prawdę: ja pewnych rzeczy nie potrafię zrobić i to w swoim życiu uznaję, ale mam pewność, że Ktoś inny mnie prowadzi, na Kogoś innego mogę liczyć, na Kimś innym mogę się oprzeć - tym Kimś jest Bóg - Ojciec. W ten sposób przekazujemy dziecku właściwy kręgosłup, właściwą orientację życiową.

"Boże, Ojcze Wszechmogący" - jesteśmy dziećmi Boga, prowadzonymi przez Ojca

Objawienie Boga jako Ojca Wszechmogącego, a więc prawdy, że Bóg jest Ojcem, jest specyficzne, charakterystyczne właśnie dla chrześcijaństwa. Nie było ono znane w Starym Testamencie, przynajmniej nie zostało tam tak jasno wyrażone. My, chrześcijanie, znamy Boga jako Ojca właśnie dzięki objawieniu, jakie spełniło się w Jezusie - Synu Boga, który stał się Człowiekiem. Możemy więc powiedzieć, że chrześcijaństwo to nie jest tylko pewna religijność, czyli oddawanie czci jakiemuś Bogu, lecz to jest życie w świadomości, że ma się Ojca, że jest się synem Bożym. Jest to życie, które stopniowo, na miarę tego, jak jest pogłębiane, okazuje się usynowieniem, czyli uczynieniem człowieka dzieckiem Boga. Jest to życie, w którym człowiek wierzący w Jezusa Chrystusa - wierzący dzięki Niemu i Duchowi Świętemu - poznaje Ojca. Tak to zresztą Jezus określił w modlitwie, mówiąc o celu swego przyjścia na ziemię: "Aby znali Ciebie jako Ojca" (zob. J 17,3). Życie chrześcijańskie jest zatem stałym odkrywaniem tej prawdy, że my, ludzie, mamy Boga za Ojca. Gdy ma się taką świadomość, żywą wiarę, to pozwala ona nam przechodzić przez każdą trudną sytuację - tak jak małe dziecko chwytające się ręki ojca jest w stanie, choć z pewnym lękiem i drżeniem, przejść przez trudne momenty, bo wie, że ojciec je prowadzi. "Nie boję się, gdy ciemno jest, ojciec za rękę prowadzi mnie"- słyszymy w jednej z piosenek Arki Noego. Takie doświadczanie w naszym życiu prawdy o Bogu Ojcu sprawia, że jeśli nawet wiele spraw nie układa się według naszych myśli i planów, coraz bardziej jesteśmy pewni, iż nie jesteśmy zagubieni, bo prowadzi nas Ojciec, który lepiej wie, dalej widzi i który ostatecznie wszystko może - jest wszechmogący. Świadomość tej prawdy i wiara w tę prawdę pozwala człowiekowi odnaleźć się w życiu zwłaszcza w trudnych sytuacjach.

Trzeba też jasno sobie powiedzieć, że wiele ludzkich kryzysów, ludzkich zagubień, nieporozumień życiowych polega na braku ukształtowania i przeżycia właściwej relacji do ojca - począwszy od tego naturalnego, ziemskiego ojca. Psychologowie i wychowawcy są zgodni co do tego, że tam, gdzie nie ma właściwej relacji do ojca, bardzo trudno o normalny rozwój dziecka. Brak ojca (nie chodzi tylko o fizyczny brak, ale także i psychiczny) okazuje się pewną, dość znaczącą luką w życiu wzrastającego człowieka, w kształtowaniu jego postawy życiowej.

Podobnie jest w naszym życiu religijnym. Nie mogę żyć prawdziwie, nie mogę żyć na sposób wolny, w pełni szczęśliwie, bez świadomości, że mam kogoś, kto daje mi życie, bez odniesienia do Ojca - do Boga jako Ojca. To właśnie objawił Jezus Chrystus, który stał się Synem Człowieczym, będąc Synem Bożym. I do Niego odnoszą się kolejne tytuły, wezwania zawarte w hymnie "Chwała na wysokości Bogu".

Jezus jest Panem - równym w bóstwie z Bogiem Ojcem

O tytule Pan - Kyrios już mówiliśmy przy wezwaniach skierowanych do Boga Ojca. Podobnie jak Ojciec także i Syn nazwany jest Panem: Panie, Synu Jednorodzony. Wspomniałem podczas poprzedniej katechezy, że słowo Pan nie jest tu tylko formą grzecznościową (tak jak w wyrażeniu pan Kowalski, które brzmi lepiej, grzeczniej niż samo nazwisko Kowalski), ale stanowi samoistny tytuł. W Ewangeliach ten tytuł wielekroć został podkreślony, uwydatniony. Przy narodzeniu Jezusa Aniołowie oznajmili pasterzom, że narodził się "Zbawiciel, którym jest Mesjasz Pan" (Łk 2,11). Kiedy Jezus posyła apostołów, by przyprowadzili oślę, na którym ma wjechać do Jerozolimy, mówi: "Jeśli będą was pytali o to, co robicie, powiedzcie: "Pan go potrzebuje"" (Mk 11,3). Ten tytuł - Pan mówi wszystko, wystarcza za wytłumaczenie. Albo kiedy podczas połowu ryb Piotr dostrzega, że jest z nim Jezus mówi: "To jest Pan" (J 21,7); podobnie Tomasz wyznał: "Pan mój i Bóg mój" (J 20,28). Termin Pan - Kyrios wyraża więc imię Boga w jak najszerszym tego słowa znaczeniu. I zarówno Apostołowie gromadzący się wokół Chrystusa jak i potem Kościół gromadzący się po Zmartwychwstaniu odnosi ten tytuł do Jezusa z Nazaretu jako Boga, ale także i Człowieka: Wyznanie "To jest Pan" wyraża równość bóstwa Jezusa - Człowieka z Bogiem Ojcem. Kiedy ten tytuł odnosi się do Jezusa Zmartwychwstałego, podkreśla przede wszystkim aspekt zwycięstwa nad śmiercią, tym samym zwierzchność nad wszelką władzą i mocą. Wyznawać, że Jezus jest Panem, oznacza przyjmowanie w wierze całej prawdy o Jego śmierci i zmartwychwstaniu i odnoszenie jej do własnego życia, jako kształtującej postawę, charakter i styl życia (zob. np. Rz 1,3-4; 4,21; 7,24; 10,9.12, 1Kor 12,3; Flp 2,11 itd. Ten tytuł staje się przewodni, prowadzący.

Syn Jednorodzony

Syn Ojca jest drugą stroną tej samej rzeczywistości. Jak jest Ojciec, jest także i Syn. Ale poznajemy Ojca przez Syna. Na ile zaś poznajemy Syna, możemy poznawać i Ojca. Ojciec objawia się w Synu. Część hymnu poświęcona Synowi Boga - Jezusowi Chrystusowi - jest najdłuższa, najbardziej rozpracowana. Dzieje się tak, gdyż z jednej strony prawda o Nim jest najbardziej istotna w chrześcijańskim poznaniu Boga; stanowi drogę dostępu do Boga. Z drugiej strony ta prawda o Jezusie Chrystusie - Synu Boga najsilniej i najbardziej była narażona na niewłaściwe rozumienie i błędy. Jest to bowiem zarazem prawda podlegająca pod doświadczenie, bezpośrednie zmysłowe poznanie. Wszak - jak powie św. Jan - my, ludzie dotykaliśmy Go, przebywaliśmy z Nim. Jednocześnie wszystko, co możemy powiedzieć o Jezusie wykracza poza tylko ludzkie, ziemskie poznanie. On przebywał wśród nas nie tylko po to, by objawić siebie. On przyszedł na ziemię dla objawienia Ojca i wprowadzenia nas, ludzi w synowską relację do Ojca. I ten właśnie Syn jest Synem Jednorodzonym. Co to znaczy? Nie chodzi o to, że jest On jedynakiem, który żyje tylko dla siebie, ewentualnie dla chwały Ojca - żeby być z Nim w dobrej relacji. Ten Syn dlatego jest jedynym, umiłowanym, jednorodzonym Synem, żeby pokazać, że ta relacja, jaka jest między Ojcem i Synem jest otwarta także dla ludzi, żeby ludzie mogli poznawać tę prawdę i stawać się synami w Synu, dziećmi Boga. Możemy powiedzieć, że cała miłość Ojca jest objawiona w tym Synu i cała miłość, cała odpowiedź Syna jest w Jezusie Chrystusie. On odpowiedział Ojcu przez posłuszeństwo aż do śmierci na krzyżu i dlatego Bóg wywyższył Go ponad wszystko. W tym Synu objawia się cały Ojciec i w tym Ojcu jest i żyje cały Syn.

Syn Jednorodzony pozostaje w Ojcu, byśmy i my mogli być dziećmi Ojca

Syn Jednorodzony to Ten, który jest zrodzony, ale jednocześnie jest stale z Ojcem i w Ojcu - On trwa w Ojcu, a Ojciec trwa w Nim (zob. J 14,10). To jest istotne, choć dla nas bardzo trudne do pojęcia. Jednak musimy stawać wobec tej prawdy jako pewnej tajemnicy, która ciągle odkrywa się przed nami na miarę naszej wiary: że ten Syn Jednorodzony, zrodzony z Ojca, jest stale w Ojcu. Gdy św. Jan mówi o objawieniu dokonanym przez Syna, stwierdza najpierw: "Boga nikt nigdy nie widział", a następnie dodaje, używając określenia: "Jednorodzony, będący w łonie Ojca, On nam Go objawił" (J 1,18). Zrodzenie Syna Boga nie polega bowiem - jak w przypadku urodzenia dziecka - na wydaniu na świat, oddzieleniu od matki, po czym dziecko zaczyna żyć odrębnym życiem; Syn zrodzony z Ojca pozostaje w łonie Ojca. Istnieje ścisła, niepowtarzalna więź między Jednorodzonym Synem, który wyszedł od Ojca, ale w sposób tajemniczy stale jest w łonie Ojca. Można też powiedzieć, że jest stale ukierunkowany na Ojca.

Jezus ciągle podkreślał, że może zrobić wszystko, co Ojciec Mu każe, że działa dlatego, iż działa Ojciec, nigdy nie żyje oddzielnie od Ojca. Można też pomyśleć o ludzkich relacjach, gdy ziemski syn odchodzi od ojca, prowadzi własne, niezależne życie, ale pozostaje z nim w łączności. Czasem jednak się zdarza, że te więzy zostają zerwane. Tak jak w przypadku syna marnotrawnego, który zażądał od ojca części majątku, żeby mógł sobie ułożyć życie niezależne, z daleka od ojca. W Jezusie Chrystusie nie ma nic z tego. On jest Synem Ojca, pozostaje w Ojcu. Spróbujmy zrozumieć tę relację: Jednorodzony Syn objawił się jako Syn, żebyśmy my mogli być Jego braćmi oraz synami - dziećmi Ojca.

To jest właściwa płaszczyzna, na której my jako chrześcijanie się jednoczymy. Nie jesteśmy tylko żyjącymi obok siebie obcymi sobie ludźmi, ale jesteśmy usynowieni - w Jezusie Chrystusie tworzymy rodzinę, Ciało Jezusa Chrystusa, stajemy się synami w Synu. Jezus jest Jednorodzony, ale w Nim jesteśmy my wszyscy. To jest wielka godność, a uzmysławia ją nam jeszcze bardziej święto Wniebowstąpienia Pańskiego, bo ten Syn - Boży i Człowieczy - po swej męce i zmartwychwstaniu został wyniesiony na prawicę Ojca i tam nasza ludzka natura, natura każdego z nas, została przyjęta, wyniesiona do godności uczestnictwa w życiu Boga.

Pochylmy głowy przed Panem - Jezusem Chrystusem

Kiedy śpiewamy: "Chwała na wysokości Bogu", Kościół zaleca, żebyśmy wypowiadając imię Jezusa Chrystusa jako wcielonego Syna Bożego, oddawali Mu cześć przez ukłon, przez skłon głowy. To jest właściwy gest w czasie śpiewu hymnu "Chwała na wysokości Bogu". Natomiast nie jest właściwym bicie się w piersi na słowa "Baranku Boży", jak to często się zdarza, ponieważ ten gest ma charakter pokutny - tak jak to się dzieje np. przy odmawianiu litanii, gdzie ma on swe właściwe miejsce.

Zatem podczas śpiewu "Chwała na wysokości Bogu" nie bijemy się w piersi, natomiast wypada uczynić inny gest: pochylić głowę na imię Jezusa Chrystusa - Pana i Syna Jednorodzonego. W ten sposób wyrazimy, iż jako ludzie z krwi i kości uznajemy, że w imieniu Jezusa Chrystusa, który jest Panem, zawiera się nasza ludzka godność, w tym imieniu odnajdujemy siebie. Dlatego świadomi naszej ludzkiej natury i słabości oraz tego, do jakiej godności zostaliśmy powołani, oddajemy Bogu w Jezusie Chrystusie cześć przez ten pokłon. Śpiewajmy zatem hymn "Chwała na wysokości Bogu" z otwartością i gotowością przyjmowania prawd o usynowienia przez Boga, który jest Bogiem wszechmogącym i dlatego w Jezusie Chrystusie czyni nas swoimi dziećmi.