Życie każdego z nas jest tworzoną przez Boga, przy naszym współudziale, historią zbawienia. W zrozumienie tej prawdy Pan Bóg wprowadza nas poprzez swoje słowo, zwłaszcza głoszone podczas liturgii. Gdy słucham tego słowa i odnoszę je do wydarzeń z życia, do moich relacji z drugim człowiekiem, zaczynam dostrzegać obecność i działanie Boga w tych wydarzeniach. Rodzi się też we mnie zrozumienie, że Pan Bóg nadaje sens - zarówno temu, co postrzegam jako dobro, szczęście, osiągnięcie, jak też temu, co jawi się jako nieszczęście, a więc moim potknięciom, upadkom, słabościom, kryzysom. Odkrywam też, że od Niego pochodzi dobro, jakiego doświadczam, czy jakie sprawiam. Zaczynam również rozumieć, że to Bóg uzdalnia mnie do czynienia dobra oraz nadaje sens wszystkiemu, co w moim życiu się dzieje - także temu, co trudne. Uczę się akceptować trudne wydarzenia, które stawiają mnie w prawdzie.
W ten sposób dokonuje się we mnie proces, w którym Bóg zabiera mi "serce kamienne", a daje mi "serce z ciała" - jak o tym powiedział prorok Ezechiel, którego słów słuchaliśmy podczas Jutrzni. Serce kamienne to serce egocentryczne, będące źródłem grzechu, bo skierowane na siebie, wykluczające Boga, stawiające siebie na Jego miejscu. Taka postawa, choć trudno się do tego przyznać, jest w każdym z nas głęboko zakorzeniona. W miejsce tego zwichniętego, skierowanego na siebie serca Bóg daje "serce z ciała" - otwarte na Jego działanie, skierowane ku drugiemu człowiekowi. Ten proces wymiany serca, zapowiedziany w Starym Testamencie, Bóg otworzył w sposób definitywny i nieodwołalny w swoim Synu Jezusie Chrystusie.
Ta przemiana serca, otwarcie na Boga i drugiego człowieka, dokonuje się głównie podczas liturgii, gdy słucham słowa, poddaję moje myślenie myśleniu Boga. Tu odkrywam historię mego życia jako historię mojego zbawienia, mojego wyzwalania z niewoli samego siebie. To w czasie liturgii także dostrzegam potrzebę przemiany mojego serca przez przyjęcie zranień, które dokonują się w codzienności życia, a które boleśnie otwierają moje serce i stają się okazją do przebaczenia, do kształtowania mego serca na wzór serca Jezusa.
Na drogę wyzwolenia
Bóg przez wieki w różny sposób kierował swe słowo do ludzi. W najpełniejszej formie przemówił do nas przez Jezusa Chrystusa - i nie dokonało się to tylko przy pomocy słów, ale przez Jego życie, śmierć i zmartwychwstanie.
Dlatego to wszystko, co Bóg powiedział do ludzkości, począwszy od Abrahama, przez różne wydarzenia (życie patriarchów, wejście do ziemi egipskiej, wyjście z Egiptu, następnie przez to, co miało miejsce w Ziemi Obiecanej), nabiera pełni sensu i zostaje spełnione w Jezusie Chrystusie. Dzięki temu, co było udziałem Syna Bożego, możemy odkrywać, że nasze życie ma podobny przebieg jak historia Narodu Wybranego. Jesteśmy ludźmi powołanymi, którzy idą za głosem Boga. Po drodze jednak, zamiast żyć w przyjaźni ze Stwórcą, zgodnie z Jego przykazaniami, szukamy szczęścia dla siebie według własnych pomysłów, ponieważ mamy serce mało związane z Bogiem, za bardzo "dla siebie", czyli serce "kamienne". Krótko mówiąc: znajdujemy się w Egipcie, w niewoli siebie.
Egipt, jak wspominałem w poprzedniej katechezie, to miejsce, w którym człowiek na własną rękę szuka ratunku dla siebie. I co się okazuje? Gdy się już tam znajdzie, staje się niewolnikiem własnej koncepcji szczęścia. Takiego popadania w niewolę każdy z nas niejednokrotnie doświadczył. Dlatego Pan Bóg, prowadząc historię zbawienia, także w życiu swego Syna Jezusa Chrystusa, spowodował, że gdy On jako Dziecię był prześladowany przez Heroda, również udał się do Egiptu. Stało się to, by - jak czytamy w Ewangelii św. Mateusza - "z Egiptu Bóg wezwał swego Syna" (Mt 2,15). I nie chodzi tylko o fizyczne spełnienie się proroctwa. Wydarzenie jest zobrazowaniem pewnego schematu: człowiek, chcąc ratować swoje życie, ucieka do Egiptu, popada w niewolę - tę drogę przeszedł dla nas Jezus, żeby nam pokazać, że z niewoli egipskiej, z miejsca naszej ucieczki, może nas wezwać i uratować tylko Bóg. Dlatego słuchając Słowa Bożego, każdy może spojrzeć na swoje życie w świetle tych dzieł, aby stwierdzić: - Ja, który chcę ocalić swe życie uciekając do mojego Egiptu, jestem stale wzywany przez Boga do wyzwolenia od siebie, od swego egoizmu.
Posługa proroków
Do czytań liturgii słowa są brane zasadniczo dwojakiego rodzaju teksty ze Starego Testamentu. Jedna grupa to Prawo i księgi historyczne, a druga to Prorocy i księgi mądrościowe. Oprócz tego są używane psalmy, kantyki i pieśni, które służą pomocą w daniu odpowiedzi na słowo Boże. Ostatnio mówiliśmy o Prawie i księgach historycznych. Dziś zatrzymamy się nad tekstami Proroków.
Prorocy to ci, którzy mówią do człowieka w imieniu Boga. Byli ludźmi mocno zakorzenionymi w historii Narodu Wybranego. Znali wydarzenia, jakie ukształtowały ten naród, mieli świadomość jego wybrania i powołania, a jednocześnie wszelkich zagrożeń, jakie przychodziły ze strony innych narodów i tylko ludzkiego rozumienia historii człowieka, co prowadziło do różnego rodzaju kultu bożków. Pochodzili z różnych grup społecznych i wypełniali w narodzie różne funkcje. Niektórzy byli kapłanami, inni rolnikami, jeszcze inni doradcami królewskimi itp. W związku z tym mieli szerokie doświadczenie życiowe i mogli korzystać z osobistego dziedzictwa w rozumieniu historii zbawienia. Ponieważ znali podstawowe fakty z historii Izraela i jednocześnie byli obdarowani światłem Bożym, rozumieli te wydarzenia w inny sposób niż ludzie zainteresowani tylko utrzymaniem swojego własnego dobra, czy to byli królowie, kapłani, kupcy, czy zwykli członkowie ludu. Prorocy mieli dar postrzegania wydarzeń w świetle Bożego planu. Wskazywali, że Naród Wybrany musiał sam przeżyć na sobie, jakby w sposób przykładowy, swoje nawrócenie, aby innym wskazać Bożą drogę. W związku z tym prorocy mieli świadomość tego, iż musiał się ujawnić grzech narodu i poszczególnych jego członków. Jednocześnie obwieszczali z całą mocą, że mimo to Bóg pozostawał wierny swojemu przymierzu.
Bóg tak prowadził lud i tak oświecał go przez proroków, żeby się ujawniło, co jest zasadą niewierności człowieka: jego serce - serce kamienne, ukierunkowane na siebie. Napiętnowane przez proroków lekceważenie norm etycznych, niesprawiedliwość społeczna, kult obcych bogów, wszelkie nadużycia religijne - były to symptomy religijnej choroby Izraela. Na jej przykładzie Pan Bóg zapowiadał leczenie wszystkich serc.
Głosiciele nadziei
Piętnowanie przez proroków wszelkiego rodzaju nieprawości, zapowiadanie kary nie miało na celu pognębienia narodu i poszczególnych jego członków. Chodziło przede wszystkim o wezwanie do nawrócenia, danie szansy na odkrywania prawdy o sobie i powrót do Boga. Oczywiście w mocnych sformułowaniach prorockich znajdujemy słowa wyrażające zagrożenia samej egzystencji Narodu Wybranego, czy samego życia poszczególnych ludzi w przypadku, gdyby nie było pozytywnej reakcji na to słowo. Jednakże tym, co przenika nawet najmocniejsze ostrzeżenia, jest zawsze nadzieja odbudowania i pełni nowego życia. Zawsze też jest mowa o Reszcie, która się nawróci i w której spełnią się obietnice Boga.
Tego rodzaju postępowanie prorocze uwydatniało się szczególnie w momentach przełomowych, gdy naród chciał ratować siebie na własną rękę. Po pewnym czasie pobytu w Ziemi Obiecanej, gdy mu się dobrze powodziło, żył tak, jakby to on był jedynym gospodarzem tej ziemi, dopuszczał się niesprawiedliwości wobec słabszych, ulegał kultowi obcych bożków. Czynił to nawet, gdy budował świątynię - bardziej dla siebie, niż dla chwały Bożej. Dlatego Pan Bóg zapowiedział nieszczęście, kataklizm, niewolę - wygnanie babilońskie. Aby oczyścić serca z pychy.
W ten sposób nie sposób osiągnąć usprawiedliwienia przed Bogiem. Ludziom zadufanym w sobie, o takim myśleniu i postępowaniu prorocy obwieszczali trudną dla nich prawdę: - Potrzebujesz nawrócenia. Konkretnie oznaczało to: Musisz doświadczyć kryzysu, popadniesz w niewolę - ale to będzie okazją do twojego powrotu do Boga.
Zadaniem proroka jest ostrzeganie zadufanego w sobie człowieka, wskazywanie, że znajduje się w fałszywej sytuacji, dlatego musi zostać z niej wyzwolony. To wyzwolenie dokona się przez wydarzenie zbawcze, jakim jest wygnanie z Ziemi Obiecanej i następnie powrót do niej - ale już nowego, nawróconego człowieka. Szczególnym momentem działalności proroka jest właśnie ukazanie sensu i znaczenia tych wydarzeń, które boleśnie dotykają człowieka, a które mogą być pomocą w odkryciu właściwego wymiaru jego życia przed Bogiem i przed drugim człowiekiem. Jest to stwarzanie nowego człowieka.
Odbudowywane świątyni, jaką jesteśmy
Przy okazji przeżywanej dziś 20 rocznicy konsekracji tej świątyni warto sobie uświadomić, że jej mury są tylko zewnętrzną strukturą, oprawą, która mieści właściwą świątynię Boga. Tą świątynią Boga jesteśmy my wszyscy - na tyle, na ile się nawracamy, pozwalamy Bogu działać w nas, na ile odpowiadamy Mu na Jego działanie.
Każdy z nas szuka swego dobra dla siebie i niejednokrotnie popada przez to we wszelkiego rodzaju zależności od innych ludzi, sytuacji, a także od swego wyobrażenia Boga, które czyni na swój użytek. Przeżywamy też podziały i rozproszenie. Jesteśmy więc podobni do ludu, który korzystając z dóbr Bożych, łatwo zapomina o samym Bogu - na podobieństwo Izraela, który się znalazł w Ziemi Obiecanej i ją w jakiś sposób splugawił. Do nas, podobnie jak wówczas, Pan Bóg kieruje słowo prorocze. Jest ono szczególnie mocne w czytanej dziś Ewangelii. Jezusowi, kiedy wszedł do świątyni, chodziło nie tylko o zewnętrzne jej oczyszczenie i wprowadzenie tam pewnego porządku, lecz o przemianę wszystkiego, co ją stanowiło. Uczyniwszy bicz ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni, łącznie z barankami i wołami, i porozrzucał monety bankierów. Gdy zapytano Go, dlaczego to czyni, odpowiedział wskazując na siebie, że nadejdzie czas i zburzą świątynię Jego Ciała, a On ją odbuduje. Miał na myśli swoje zmartwychwstanie. To wydarzenie wskazuje, iż właściwym miejscem oddawania kultu Bogu jest ciało, czy całe życie człowieka, który całkowicie poddaje się działaniu Pana Boga na podobieństwo Jezusa. My, zgromadzeni w tej świątyni, stanowimy świątynię Boga odbudowaną w Chrystusie Jezusie na miarę tego, jak każdy z nas przeżywa w sobie, dzięki proroczej mocy słowa, odwracanie się od siebie i zwracanie się ku Bogu i ku drugiemu człowiekowi.
Rocznica konsekracji kościoła jest okazją, byśmy to sobie uświadomili i doceniali słowo prorocze, które wzywa nas do nawrócenia.