Katecheza liturgiczna wygłoszona 19 grudnia w katedrze siedleckiej.
Ewangelia stanowi źródło i ośrodek życia chrześcijańskiego, jest też wyróżnikiem chrześcijaństwa w odniesieniu do innych religii. W nich bowiem człowiek odnosi się do Boga czy bóstwa przez wyrażanie swych potrzeb oraz formułowanie i realizowanie obowiązków, które mają być środkiem do zdobycia przychylności Boga czy bóstwa. Chrześcijaństwo zaś to życie płynące z prawdy, że Bóg upodobał sobie w człowieku i że przyszedł do niego w swojej przychylności i łaskawości. To właśnie Bóg objawił w Ewangelii, z którą niejako utożsamił się Jezus Chrystus.
Przyjęcie tej prawdy najpełniej dokonało się w Maryi. Ona niczego sama z siebie nie wykonała, tylko przyjęła Dobrą Nowinę, na którą odpowiedziała: "Niech mi się stanie". Uwierzyła Bogu i przez to zrealizowała się w Niej zapowiedź Boga: stała się Matką rodzącą to, co Boże. "Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana" - powie do Niej św. Elżbieta (zob. Łk 1,30-45).
Przyjąć Ewangelię to poddać jej swoje życie
Dobra Nowina nie jest łatwa ani prosta do przyjęcia. Kiedy bowiem człowiek uwierzy, że pochodzi ona od Boga, który jest absolutnym Panem, to zrozumie, że musi jej poddać całe swoje życie. Dlatego nierzadko broni się przed Ewangelią. Woli wypełniać jakieś obowiązki wobec Pana Boga i żywić przekonanie, że należy mu się nagroda, gdy dobrze żyje, a gdy postąpi źle - zasługuje na karę. W tak ukształtowanej relacji do Boga to człowiek pozostaje główną osobą działającą, trzymającą w rękach ster swego życia. O wiele trudniej jest przyjąć Dobrą Nowinę i uznać kogoś innego za Pana swego życia. Tylko Maryja, która była Niepokalana, potrafiła to uczynić w sposób doskonały, całkowity, bezwarunkowy. My natomiast - z różnym skutkiem - uczymy się przyjmować taki sposób egzystencji.
Jezus zostawił Kościołowi Dobrą Nowinę. On ją najpierw sam głosił, On się nią stał przez swoją śmierć i zmartwychwstanie - tzn. Jego śmierć i zmartwychwstanie stanowią istotną treść Ewangelii - i w końcu polecił swoim uczniom, aby szli po krańce ziemi i przez wszystkie wieki ją obwieszczali.
Dobra Nowina zawsze była głoszona w Kościele, ale w ciągu wieków, w różnych epokach jego dziejów, dokonywały się zmiany uwarunkowań politycznych, społecznych, kulturowych itp., które aktualne przeżywanie wiary czasem dystansowały wobec Ewangelii. Dobra Nowina została przyćmiona też różnymi aspektami życia religijnego. Sobór Watykański II na nowo przypomniał centralną rolę Ewangelii w życiu Kościoła i poszczególnych chrześcijan. Dziś zatem Ewangelia musi jak lodołamacz przebijać się przez oporne lody naszych serc, zamkniętych na jej przyjęcie, czasem także wskutek naszego niewłaściwego rozumienia pobożności i religijności. Nieustannie jest więc aktualne polecenie Jezusa: "Idźcie i głoście" - na zewnątrz, ale także wewnątrz Kościoła.
Wszechstronność, wszechobecność i uniwersalizm Ewangelii
Ewangelia Jezusa Chrystusa - Ewangelia, którą jest On sam, została zapisana w czterech wersjach. Kościół ustalając tzw. kanon Nowego Testamentu, określił, że tylko cztery Ewangelie - Mateusza, Marka, Łukasza i Jana - są wiarygodnymi świadkami tajemnicy Jezusa Chrystusa; w tych czterech Ewangeliach jest zawarte wszystko, co jest potrzebne, konieczne i wystarczające dla głoszenia prawdy Jezusa Chrystusa.
Ta liczba jest nieprzypadkowa. W starożytności liczba cztery oznaczała wszechstronność. Księga Ezechiela przedstawia przedziwną, trudną do wyobrażenia wizję rydwanu Bożego - wozu ognistego, który porusza się w czterech kierunkach świata i który zawsze pozostaje jednością. Pośrodku wozu znajdują się postaci czterech cherubinów - każdy o czterech skrzydłach i czterech twarzach: lwa, wołu, anioła i człowieka (zob. Ez 1,4-12; 10,6-22). Te oblicza zostały przypisane poszczególnym ewangelistom.
Wspomniana wizja ukazuje tajemnicę wszechobecności, uniwersalności Ewangelii w jej jedności, której spoiwem jest Jezus Chrystus - Jego śmierć i zmartwychwstanie.
Składanie ewangeliarza na ołtarzu
Ewangelia jest najcenniejszą księgą, jaką posiadamy; stanowi ośrodek, serce Pisma Świętego. W uroczystej liturgii używa się księgi zwanej ewangeliarzem, która zazwyczaj ma bogatą oprawę zewnętrzną, podkreślającą znaczenie Ewangelii. Na ogół na przedniej okładce ewangeliarza umieszczony jest krzyż albo ikona Chrystusa i symbole czterech ewangelistów. Znaki te podkreślają, że Ewangelia wypełniła się w krzyżu i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. Czterej ewangeliści sformułowali ją jako cztery odrębne dzieła literackie, które wzajemnie się uzupełniają.
Kościół jest świadom, że ta księga jest znakiem obecności Jezusa; że jest Jego ikoną. Dlatego przy uroczystych celebracjach ewangeliarz jest procesjonalnie wnoszony przez diakona (lub ministranta) na znak, że księga ta, podobnie jak celebrans, reprezentuje Jezusa Chrystusa. Składa się ją na ołtarzu, aby podkreślić, że jej treść łączy się z ofiarą ołtarza. Ewangeliarz leży tam do czasu, kiedy diakon lub kapłan uroczyście przeniesie go na ambonę, skąd proklamuje się Ewangelię.
Złożenie ewangeliarza na ołtarzu wyraża prawdę, że liturgia słowa jest składaniem ofiary, podobnie jak następująca potem Ofiara Chleba i Wina. Podczas słuchania słowa Bożego, szczególnie Ewangelii, dokonuje się bowiem przemiana: człowiek, który sam z siebie chce prowadzić życie tak, by było ono dla niego korzystne, wygodne i szczęśliwe - według jego pomysłu i wyobrażenia - zaczyna rozumieć, że jest mu potrzebna przemiana - by zaczął żyć dla innych, by się wydawał w ręce innych.
Kiedy więc ta księga zostaje złożona na ołtarzu i kiedy świadomie uczestniczymy w liturgii, każdy z nas winien się zastanowić: "Czy chcę, aby rzeczywistość Ewangelii mnie dotknęła? Aby czyniła z mego życia - z mego ciała, myślenia, relacji z drugim człowiekiem - ołtarz, na którym dokonuje się ofiara miła Bogu? Aby dokonała się we mnie przemiana, polegająca na ukrzyżowaniu starego człowieka, tzn. człowieka grzechu, by mógł we mnie żyć nowy człowiek - według zamysłu i woli Pana Boga?" Warto sobie to uświadomić, gdy księga Ewangelii uroczyście jest wnoszona i składana na ołtarzu. "Bo nie chciałeś ofiar i całopalenia" - nie chciałeś czegoś, rzeczy, które bym składał na Twoją chwałę, ale pragniesz, by w moim ciele, w moim życiu spełniała się Twoja wola (zob. Ps 40,7-9; por. Iz 50,5; Hbr 10,5-7).
Jeśli jesteś świadom tego, co się dzieje w momencie położenia Ewangelii na ołtarzu, możesz powiedzieć: "Panie Boże, chcę, by moje życie stało się ołtarzem, na którym jest złożona Ewangelia; ołtarzem, który przyjmuje w siebie jej treść". W tym momencie może się dokonać w twoim sercu wielki cud.
Słowa Ewangelii w umyśle, na ustach i w sercu
W liturgii słowa moment obwieszczania Ewangelii, który następuje po czytaniach ze Starego i Nowego Testamentu, jest bardzo uroczysty. Możemy mówić o pewnym rycie jej czytania czy nawet śpiewania, bo Ewangelia powinna być nie tylko odczytywana, ale uroczyście proklamowana, czemu najpełniej odpowiada właśnie dobry śpiew.
Ryt proklamowania Ewangelii ma także szczególną oprawę zewnętrzną i obejmuje cały szereg elementów. Na jego rozpoczęcie wszyscy uczestnicy zgromadzenia wstają i uczestniczą w śpiewie aklamacji poprzedzającej czytanie Ewangelii.
W tym czasie, gdy głównym celebransem jest biskup, mający ją odczytać kapłan lub diakon przychodzi do biskupa i prosi o błogosławieństwo: "Pobłogosław mnie, Ojcze", a biskup odpowiada: "Niech Pan będzie w sercu twoim i na twoich wargach, abyś godnie [i kompetentnie] ogłosił Ewangelię" (Dominus sit in corde tuo, et in labiis tuis: ut digne et competenter annunties Evangelium suum). Podobnie jest, gdy kapłan celebruje liturgię, a diakon ma proklamować Ewangelię.
Jeśli ma to uczynić kapłan celebrujący liturgię, przed czytaniem Ewangelii odmawia modlitwę o oczyszczenie serca i warg: "Wszechmogący Boże, oczyść serce i usta moje, abym godnie głosił Twoją świętą Ewangelię".
Dlaczego tak ważne są modlitwa i błogosławieństwo przed proklamowaniem Ewangelii? Ponieważ oprócz wypowiedzenia istotnej prawdy podkreślają one hierarchiczność Kościoła: Ewangelii nie można głosić na własną rękę - głosi się ją w posłuszeństwie Kościołowi.
Po tym ważnym momencie diakon (lub kapłan) przenosi ewangeliarz z ołtarza na ambonę lub - jeśli księga nie była wcześniej złożona na ołtarzu - podchodzi do ambony i po otwarciu księgi wypowiada słowa: "Pan z wami" - którymi się zaczyna każdy ważny moment w liturgii i które oznaczają, że Bóg ze swą mocą jest wśród zgromadzonych. Potem słyszymy: "Słowa Ewangelii według św. Mateusza" (lub Marka, Łukasza czy Jana), na które zgromadzenie odpowiada: "Chwała Tobie, Panie". Jest to wyznanie, że to Pan obwieszcza swoją Nowinę, a to obwieszczenie objawia Jego chwałę wśród ludu. W tym czasie diakon (lub kapłan) czyni znak krzyża na księdze, a wierni czynią go na czole, ustach i sercu.
W poprzedniej katechezie podkreślaliśmy związek Ewangelii z krzyżem, bo Ewangelia to Dobra Nowina, która obwieszcza, że dzięki mocy Jezusa Zmartwychwstałego krzyż jest rzeczywistością zbawiającą. Naszym normalnym, ludzkim odruchem w obliczu jakichkolwiek trudności jest ucieczka, odwrócenie się od krzyża. Ewangelia natomiast zachęca nas i wzywa: "Podejmij ten krzyż, wejdź w tę trudną sytuację. Nie po to, byś cierpiał dla samego cierpienia, ale dlatego, że w krzyżu jest klucz do zrozumienia twego życia. Właśnie to ci obwieszcza Ewangelia - Dobra Nowina: w twoim krzyżu jest możliwość spotkania Boga dającego życie i zbawienie. Kiedy zaś uciekasz od krzyża, nie znajdziesz pełni życia ani jego sensu".
Jeśli liturgia jest sprawowana uroczyście, następuje okadzenie jako znak oddania czci Ewangelii i ewangeliarzowi. Po czym proklamowana jest Ewangelia.
"Niech słowa Ewangelii zgładzą nasze grzechy"
Po proklamacji Ewangelii diakon (lub kapłan) mówi: "Oto słowo Pańskie", a lud odpowiada: "Chwała Tobie, Chryste". Następnie diakon (lub kapłan) mówi po cichu: "Niech słowa Ewangelii zgładzą nasze grzechy".
W tym wezwaniu również jest zawarta wielka prawda: słuchanie Ewangelii ma moc gładzenia naszych grzechów. Nie chodzi tu oczywiście o sakramentalne ich odpuszczanie jak podczas spowiedzi. Chodzi natomiast o wielką prawdę, iż słuchanie i przyjmowanie Ewangelii powoduje, iż człowiek przestaje grzeszyć. To znaczy, że gładzenie w nas grzeszności, czy zarodka grzeszności, dokonuje się w nas przez słuchanie i przyjmowanie obwieszczanej w Ewangelii prawdy, że przez śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa dokonuje się wylanie Ducha Świętego oraz że w doświadczanej także przez nas rzeczywistości krzyża jest obecny Bóg.
Przyjęcie ogłaszanej w Ewangelii logiki krzyża stanowi lekarstwo przeciwko logice grzeszenia. Grzeszymy bowiem, gdy chcemy spełniać swoją wolę; grzeszymy, bo chcemy żyć tak, jak chcemy, według własnych pomysłów. Grzeszymy nawet w swojej pobożności, gdy staramy się Pana Boga nagiąć do własnych koncepcji i przeprowadzić swoją wolę i przy tym prosimy o Jego błogosławieństwo. Nie raz już o tym mówiliśmy w naszych katechezach.
Ewangelia - Dobra Nowina gładzi w nas logikę grzechu, bo mówi: "Nie uciekaj od krzyża, bo na nim jest zwycięski Chrystus. On jest z tobą przy twoim krzyżu. Nie uciekaj, nie szukaj siebie, nie staraj się zrealizować swoich racji przed drugim, żeby wyszło na twoje. Mocą Jezusa Chrystusa przyjmij tę prawdę, że można stracić, że stojący przed tobą krzyż - ból, upokorzenie, niesprawiedliwość - jest oświecony blaskiem zmartwychwstania obwieszczonego w Ewangelii. Wejdź w tę niesprawiedliwość, a wtedy nie zgrzeszysz".
Przyjmowane przez nas słowa Ewangelii usuwają z naszego wnętrza logikę grzeszenia. Obyśmy mieli większą świadomość tego, że słuchanie Ewangelii z poddaniem się jej - to właśnie jest oczyszczanie naszego wnętrza!
Powtarzam: to nie jest takie samo, sakramentalne odpuszczanie grzechów jak podczas spowiedzi. Gdy jednak ograniczamy się do wyznania grzechów w konfesjonale, a nie przyjmujemy mocy Ewangelii, to okazuje się, że latami spowiadamy się z tego samego, przyjmujemy rozgrzeszenie i wracamy do swej codzienności - do tych samych grzechów.
Natomiast gdy naprawdę usłyszysz Ewangelię i zrozumiesz, że gdy to słowo i zawarta w nim tajemnica Jezusa Chrystusa zostanie przez ciebie przyjęta i zakorzeni się w tobie, nie będziesz szukał swego życia dla siebie, to przynajmniej po części przestaniesz grzeszyć. Słowa Ewangelii zgładzą w tobie logikę grzeszenia.
Potrzeba bezbronności wobec Ewangelii
W starych polskich tradycjach istniał zwyczaj, że obecni na liturgii rycerze czy żołnierze podczas czytania Ewangelii odkładali od siebie broń. Jest to bardzo wymowny gest, bo słów Ewangelii może słuchać jedynie człowiek, który jest bezbronny. Nie przyjmie jej nikt, kto staje w pozycji obronnej, kto ma jakąkolwiek broń - czy tę fizyczną, czy duchową, choćby w formie przekonania o własnej racji, dążenia za wszelką cenę do realizowania swojej woli. Ewangelia do nas nie dotrze, jeśli będziemy jej słuchać z takim nastawieniem: mam swoje racje i mam środki, by przeprowadzić moją wolę.
Zachęcam bardzo mocno: kiedy przygotowując się na słuchanie Ewangelii wstajemy i mówimy "Chwała Tobie, Panie", dołóżmy wysiłku, by wobec Dobrej Nowiny wyzbyć się swoich racji. Pozwól, by to słowo obmyło cię, spłukało z ciebie twoje racje jak ulewny deszcz spłukuje grube warstwy kurzu, brudu z drzew, dachów, ulic. Wtedy będzie owocne słuchanie Ewangelii.
Jak długo jesteś uzbrojony w siebie samego i sądzisz, że wiesz, jak powinieneś skonstruować swoje życie, jak inni powinni cię traktować itd., Ewangelia do ciebie nie dotrze. Nie potrafisz jej słuchać, bo ty - w twoim przekonaniu - już wszystko wiesz, nie potrzebujesz i nie oczekujesz Dobrej Nowiny.
Ewangelii można słuchać tylko z pozycji biednego. Przypomnijmy sobie rozmowę Jezusa z uczniami Jana Chrzciciela. Na ich pytanie: "Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?", Jezus odpowiada: "Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszeliście i na co patrzycie: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię" (Mt 11, 3-5).
Jeszcze raz proszę wszystkich i każdego z osobna: Ilekroć wstajecie do słuchania Ewangelii, dokonajcie wysiłku odłożenia swojej broni, zostawienia swoich racji, swojego sposobu myślenia. Ewangelia do ciebie nie dotrze, jeśli słuchasz jej z nastawieniem: "Ja sobie w życiu dam radę, będę prosił Pana Boga, żeby pokazał przed innymi, że to ja mam rację". Ewangelia ogarnie cię zaś całą swą mocą, gdy przyjmiesz postawę człowieka ubogiego i powiesz: "Naprawdę nie wiem, co zrobić. Wprawdzie mam wiele możliwości, ale to są tylko moje możliwości, więc mówię: "Panie Boże, uczyń mnie prostym i pokornym przed Tobą oraz drugim człowiekiem, żeby Ewangelia stała się we mnie i zakorzeniła się w moim sercu".