Katecheza liturgiczna bp. Zbigniewa Kiernikowskiego, wygłoszona 26 lutego w katedrze siedleckiej
Kontynuujemy nasze pochylanie się nad liturgią, byśmy coraz bardziej byli świadomi tego, co czynimy i co spełnia się w nas, kiedy Pan Bóg w liturgii i poprzez liturgię wchodzi w nasze życie.
Liturgia jest służbą Bożą. Człowiek wykonuje w niej określone znaki i gesty; przynosi także dary ofiarne. To jest nasze działanie. Drugą stroną, i to istotną, jest to, co dzieje się w człowieku przez interwencję Pana Boga. W liturgii człowiek oddaje się Bogu, żeby On mógł w człowieku kształtować swój obraz, swoją obecność, dawać swojego Ducha. Jest to długi proces, a uczestniczący w nim, stopniowo, przez całe życie, uczą się przyjmować ten dar Boży.
Rola kapłana w zgromadzeniu
W ostatnich katechezach zatrzymaliśmy się nad modlitwami w obrzędzie przygotowania darów. W poprzedniej katechezie skupiłem się na modlitwie, w której główny celebrans zwraca się do Pana Boga w imieniu wspólnoty, niejako gwarantując, że ta wspólnota stoi w duchu pokory, z sercem skruszonym, i jest gotowa wchodzić w tę Ofiarę, w której uczestniczy i którą też w pewnym stopniu spełnia. To celebrans staje przed Bogiem jako gwarant, że zgromadzenie chce i jest gotowe wchodzić w takiego ducha, jaki jest zawarty i wyraża się w ofierze Jezusa Chrystusa.
Ta ważna i wyrażająca zaangażowanie modlitwa jest wypowiadana przez kapłana po cichu. Często jest niezauważona przez zgromadzenie; bywa też wypowiadana przez kapłana mechanicznie. Mówiąc teraz o tej modlitwie, ze szczególnym akcentem zwracam się do kapłanów oraz do przygotowujących się do kapłaństwa, by tę modlitwę i stojącą za nią treść często rozważali. Jest w niej bowiem wyrażone to, co charakteryzuje posługę kapłańską i co łączy się z naturą kapłaństwa służebnego. Jest tutaj zawarta myśl, że kapłan oddaje siebie, poświęca siebie, stawia siebie jako gwarant i zastaw dla uświęcenia ludu Bożego, i wie, że Bóg ma prawo posługiwać się nim jako narzędziem i "fantem" dla zbawienia ludzi. Kto dobrze zrozumie tę prawdę i ją konsekwentnie przyjmie, wypełni w sposób właściwy posługę kapłańską.
Ważne jest więc zrozumienie sensu tej modlitwy, w szczególności w odniesieniu do odpowiedzi kandydata do prezbiteratu, udzielanej w czasie święceń kapłańskich, na pytanie biskupa: "Czy chcesz coraz ściślej jednoczyć się z Chrystusem, Najwyższym Kapłanem, który samego siebie złożył Ojcu za nas nieskalaną Ofiarę, i razem z Nim poświęcać się Bogu za zbawienie ludzi?". Kandydat odpowiada: "Chcę, z Bożą pomocą". W tej odpowiedzi jest zawarte to, co stanowi o wkładzie człowieka w sprawowanie kapłańskiej posługi.
W duchu pokory i z sercem skruszonym kapłan mówi w imieniu wszystkich: "stajemy przed Tobą". Jeśli główny celebrans ma w sobie moc, by oddawać siebie Bogu, to wspólnota będzie go ceniła i szanowała.
Niech to się stanie
Dalszą część tej modlitwy stanowi prośba: "Niech nasza Ofiara tak się dzisiaj dokona przed Tobą, Panie Boże, aby się Tobie podobała". Zwracam najpierw uwagę na to, że kapłan mówi "nasza Ofiara", czyli mówi w imieniu całego zgromadzenia. Ofiara jest jedna: Ofiara Jezusa Chrystusa. Dokonuje się ona niezależnie od każdego z nas, zawsze taka sama. Nie tyle chodzi więc o nasze dary, lecz o nas samych, o nasz udział w tej jedynej ofierze Jezusa Chrystusa i o to, czy my, jako poszczególni członkowie zgromadzenia i jako całe zgromadzenie, jesteśmy gotowi na to, żeby ta Ofiara spełniła się w nas, z nami.
Następnie pragnę zwrócić uwagę na szczegół, pozornie nieznaczny, czasem niezauważany. Kapłan modli się: "Niech tak się dokona". Ta forma "niech to się stanie", "niech tak się stanie", która w Biblii nazywa się iusivum, to forma bezosobowa, a czynność odnosi się do działania Pana Boga; modlitwa wyraża przekonanie, że to, o czym mowa staje się mocą osoby Boga. Nie mówimy "my to zrobimy", lecz "niech to się stanie". Słowa "niech to się stanie" rozbrzmiewają od samego początku historii stworzenia i zbawienia. Rzekł Bóg: "Niechaj się stanie światłość", "Niechaj powstanie sklepienie w środku wód i niechaj ono oddzieli jedne wody od drugich", "Niechaj ziemia wyda rośliny zielone" (zob. Rdz 1). Maryja również powiedziała fiat: "Niech mi się stanie według słowa twego " (Łk 1, 38). Nie powiedziała: "ja pocznę syna", ale: "niech mi się stanie", wyrażając zaufanie, że Bóg dokona swego dzieła.
Sens słów modlitwy "tak niech się dokona" jest taki: Panie Boże, jesteśmy w duchu pokory, z sercem skruszonym, bo wiemy kim jesteśmy, jakim rodzajem gliny jesteśmy. I mówimy: niech się w nas stanie to, co oznacza Ofiara, w której uczestniczymy, to znaczy: Ty, Panie Boże dokonaj w nas tego, co sam zamierzasz i czego masz dokonać. Daj nam, którzyśmy przynieśli dary, którzy przyszliśmy tacy, jakimi jesteśmy, uczestnictwo w ofierze Twojego Syna, byśmy weszli w duchową jedność i komunię z tym, co stało się w niej. Daj nam Ducha uczestnictwa w Ofierze, niech to się stanie. Rzeknij Twoje Słowo, a to się stanie.
Pan Bóg to Słowo wypowiada - daje łaskę i wielorakie natchnienia. My jednak często stawiamy zapory: niech to, co jest inne, co wprowadza mnie w konieczność rewizji własnych postaw, w nawrócenie, niech to mi się nie stanie. A właśnie tu w kontekście składania ofiary masz okazję powiedzieć: niech to się stanie, czyli niech stanie się to, co Ty, Panie Boże, proponujesz i dajesz, nie to, co ja chciałbym. I ta Ofiara staje się przed Tobą, Panie Boże, in conspecto tuo, tzn. przed Twoim obliczem. W Eucharystii człowiek niczego Panu Bogu nie daje, jak tylko siebie jako uczestnika ofiary Chrystusa. Ta Ofiara ma się stać na oczach Boga, żeby ci, w których się staje, odpowiadali Panu Bogu, byli Jego obrazem na wzór Jego Syna Jezusa Chrystusa.
Bóg ma we mnie upodobanie
Tekst modlitwy mówi dalej: "aby się Tobie podobała". Trzeba tutaj mieć w sobie świadomość tego, w czym Bóg ma upodobanie. W naszym pojmowaniu naszych relacji do Pana Boga myślimy, że Pan Bóg może mieć przede wszystkim upodobanie np. w naszej dobroci, doskonałości, inteligencji, przebiegłości. W pewnym sensie tak jest. Ale z drugiej strony nie ma nic bardziej fałszywego, gdy człowiek sam zacznie myśleć, że Pan Bóg ma w nim upodobanie, ponieważ on (człowiek) jest dobry. My chętnie takimi chcemy być i mówimy, że powinniśmy być. Żyjemy czasem w pewnej projekcji pojęcia o własnej dobroci. Natomiast to, że jesteśmy innymi ukrywamy bardzo głęboko, w "piwnicy" naszego życia, i tak jej bronimy, żeby nikt się do tej prawdy nie dostał. Żyjemy więc nierzadko w swoistej fikcji.
Odkrywanie prawdy o sobie, czasem prawdy trudnej czy niewygodnej, i to takiej, która nam się nie podoba, nie oznacza jednak, że Pan Bóg nie ma w nas upodobania. On ma w nas upodobanie, by prowadzić nas do prawdy i nawrócenia. On ma upodobanie w tym, kto ma skruszone serce, kto jest zraniony, kto przeżywa trudności, jest złamany na duchu, potrzebuje pomocy; kto doświadcza krzyża, bądź nie ma siły uciekać przed krzyżem i zwraca się o pomoc, woła jak Jezus na krzyżu: "Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił" (Mk 15,34).
W ewangelii Mateusza mamy piękne objawienie się Jezusa, w którym On - zjednoczony z ludźmi potrzebującymi, poszkodowanymi, przeżywającymi ciężar swego życia - błogosławi Boga. Jezus, patrząc na to, co wokół niego się dzieje, kiedy ludzie domagają się znaków, oskarżają Go o to, że jest przyjacielem grzeszników, Jezus mówi: "Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom" (Mt 11,25). Te wszystkie rzeczy, które Jezus objawia od Ojca, są zakryte przed możnymi, roztropnymi, przebiegłymi, bogatymi, a są objawione prostaczkom - nepioi (gr. nepios - dziecko, niepełnoletni, nie mający praw i nie mogący ubiegać się o cokolwiek). Kim jestem przed obliczem Boga? Choćbym dał całe życie na ofiarę - i tak jestem niczym. Natomiast Bóg ma upodobanie w tym, że ja uznaję Boga jako jedynego Ojca, jedyne źródło życia, jedynego Pana, który ma rację w moim życiu. Dlatego potrzebuję skruszenia mojego serca tak często, jak tylko pomyślę, że jestem kimś (zob. Ps 51,18n).
Dalej Jezus powiedział: "bo takie było Twoje upodobanie". Kiedy teraz mówimy: "aby nasza ofiara się Tobie podobała", to znaczy: aby w naszym życiu stało się tego rodzaju myślenie, taka postawa, o jakiej mówił Jezus i jaka się objawiła w Jego życiu. Do tego przygotowywał Bóg już wcześniej. W Psalmach słyszymy, że Bóg nie upodobał sobie ani w sile rumaka, ani w mocy męża, lecz w sercu skruszonym (zob. np. Ps 147).
Wiemy, jak trudno człowiekowi uznać, że nie ma racji, że się pomylił, że jego serce potrzebuje skruszenia, nawrócenia, pouczenia. O to chodzi, by w czasie liturgii Eucharystii stanąć przed Bogiem jako ten, w którym Bóg ma upodobanie, dlatego że człowiek taki godzi się na kruszenie swojego serca. Jest to bardzo trudne i człowiek sam z siebie niełatwo pozwoli na ten proces. W liturgii otrzymuje natomiast stosowne światło i moc.
Naturalnie tak się dzieje, jeśli liturgia jest odpowiednio przygotowana i przeżywana. Bywa bowiem, że niekiedy nasze liturgie tak są sprawowane, że idą w zupełnie innym kierunku - pokazujemy kim jesteśmy, żeby "zaistnieć", w czymś się popisać. To jest niewłaściwa postawa. Trzeba świadomości, że przychodzimy na liturgię nie po co innego, jak tylko po to, by zobaczyć, że dobrze mieć serce skruszone; by zobaczyć, że Pan Bóg ma upodobanie we mnie i że ja chcę, by tego rodzaju ofiara stała się we mnie.
Zachęcam do sięgania po tę modlitwę i do refleksji nad nią, nad treściami, jakie są włożone w tych kilka prostych sformułowań, i o kapłanach, którzy przewodniczą zgromadzeniu.
Moja i wasza ofiara
Po wypowiedzeniu tej modlitwy: "Przyjmij nas Panie w duchu pokory i z sercem skruszonym, a ofiara nasza niech się tak dzisiaj dokona przed Tobą, aby się Tobie podobała", kapłan umywa ręce, w uroczystych celebracjach następuje okadzenie darów, celebransa i zgromadzenia. Okadzanie ofiarne oznacza, że odnosimy się do tych darów, do tego miejsca, do tych osób, jako do tego terenu, gdzie się dokonuje oddanie się człowieka Bogu, czyli to, co oznacza świątynia. Następnie kapłan wypowiada słowa: "Módlcie się, bracia i siostry, aby moją i waszą ofiarę przyjął Bóg, Ojciec Wszechmogący", ponownie nawiązując relację ze wspólnotą.
Jaka jest wymowa zwrotu rozpoczynającego się słowami "Módlcie się..."? Ten, kto przewodniczy zgromadzeniu nie jest ponad wszystkimi, lecz jest złączony z całym zgromadzeniem, jest razem z nim, chociaż ma inną rolę do spełnienia. Ofiara jest jedna, ale dokonuje się na różny sposób w poszczególnych członkach zgromadzenia - stąd słowa "moją i waszą Ofiarę". Ofiara Jezusa Chrystusa jest jedna, ale nasz udział w ofierze jest stosowny do naszego stopnia wtajemniczenia, zarówno przez święcenia jak i indywidualne zaangażowanie. Mamy więc kapłaństwo powszechne wszystkich i kapłaństwo służebne.
"Przyjmij nas, Panie, stojących przed Tobą w duchu pokory i z sercem skruszonym; niech nasza Ofiara tak się dzisiaj dokona przed Tobą, Panie Boże, aby się Tobie podobała. ".