Dzisiejszym spotkaniem rozpoczynamy cykl katechez, które mają przybliżyć nam rozumienie Liturgii oraz pomóc bardziej świadomie i owocnie w niej uczestniczyć. Kształtowanie, pogłębianie naszej świadomości liturgicznej jest bowiem niezmiernie istotne i ważne, gdyż to właśnie przez Liturgię dokonuje się uświęcenie naszego życia.
Istnieje pilna potrzeba pogłębiania naszej wiedzy dotyczącej chrześcijaństwa, a w szczególności tego wszystkiego, co jest związane z formowaniem naszej mentalności, naszego myślenia chrześcijańskiego. Nie wszyscy to jednak rozumieją, wychodząc z założenia, że - według własnego mniemania - są dobrymi chrześcijanami, wiedzą, jak mają realizować swoje chrześcijaństwo, co jest dla nich dobre, co mają robić, jak mają postępować. W tym właśnie tkwi istota problemu: jesteśmy pewni swoich własnych racji, tego, że to właśnie nasza wizja życia chrześcijańskiego jest poprawna. Jednak okazuje się, że to jest jedynie nasze przekonanie, bo nasze chrześcijańskie życie mamy poukładane na nasz sposób, według własnej wizji, swojego własnego schematu.
Świadome uczestnictwo w Liturgii ma zmienić ten stan rzeczy i spowodować, byśmy w swym życiu nie realizowali własnej wizji chrześcijaństwa, ale szukali woli Boga.
To jest trudne zadanie - tak dla mnie, jak i dla was, drodzy Diecezjanie. Bo ono stanowi dla nas wszystkich wielkie wyzwanie: prowokuje do wyjścia z własnego, ułożonego na własną miarę sposobu myślenia. Biskup jest także po to, by z takiego myślenia wyprowadzać.
To, co z dniem dzisiejszym podejmujemy, jest tylko fragmentem szerszej pracy formacyjnej, jaką jako biskup powinienem podejmować zgodnie z zaleceniami dokumentów kościelnych, zarówno ogólnych, jakimi są uchwały Soboru Watykańskiego II, jak i tymi szczegółowymi, które rozpracowują zawarte w nich myśli. Szczególnie ostatnie pisma Ojca Świętego kładą biskupom wiele trudnych spraw na sercu. W ostatnim dokumencie skierowanym przez Jana Pawła II do biskupów, a zatytułowanym ??? ("Pasterze stada") Ojciec Święty zawarł wiele wskazań, które uświadamiają nam, że pogłębienie naszego rozumienia Liturgii i udziału w niej jest to zadanie potrzebne i naglące - także w naszej diecezji.
Jan Paweł II mówi tam o posłudze biskupa jako tego, który jest postawiony dla uświęcenia życia Kościoła właśnie przez Liturgię: "Uświęcenie nasze, któremu przewodniczy biskup, dokonuje się zwłaszcza przez świętą Liturgię".
W tym momencie ktoś może zapytać: "Czego nam jeszcze brakuje? Przecież sprawujemy wiele nabożeństw, tak liczni wierni w nich uczestniczą". Ja tego nie kwestionuję. Ale widzę - musicie te słowa przyjąć ode mnie jako od przepełnionego troską biskupa - nie zawsze rozumiemy Liturgię i nie pozwalamy na to, by uczestnictwo w niej przemieniało nasze życie, kształtowało je nie według naszego własnego upodobania. Często bowiem nie przychodzimy do kościoła, by szukać woli Boga, ale chcemy jedynie, by Pan Bóg potwierdził to, co my już sami wiemy o tym, jak powinno wyglądać nasze życie, nasza świętość, świętość naszych bliskich. Potrzebujemy jedynie kogoś, kto by nas poparł i modlimy się: "Panie Boże, spraw, żeby mi wyszło to, o co mi chodzi".
Tymczasem Liturgia to jest ten specjalny czas, specjalne zgromadzenie, specjalna przestrzeń, w których dokonują się te czynności, dzięki którym my, ludzie mający własne wizje swego życia, dobra i zła, własne racje i schematy działania - przychodzimy tutaj i prosimy, żeby Pan Bóg nam te sprawy poukładał inaczej - według własnego uznania, według własnej woli. Uświęcenie naszego życia przez Liturgię to jest właśnie Boże poukładanie wszelkich spraw w naszym umyśle i sercu po to, by się to dokonywało później w naszym życiu. Jeśli w czasie Liturgii dokona się to uświęcenie mojego sposobu myślenia, działania i odczuwania, to ja wrócę do mego domu, do pracy inny, bo będę spełniał to samo, co Jezus Chrystus. Nie będę krytykował, ustawiał innych ludzi tak, jak ja chcę - żeby mnie było dobrze, żeby świat tak funkcjonował jak ja chcę - tylko zacznę rozumieć siebie: moją młodość czy starość, moje zdolności czy potknięcia i nieumiejętności, chorobę czy zdrowie, jako narzędzie, jako dobro, w którym staję przed drugim człowiekiem, i w świetle którego chcę, żeby Boże sprawy dokonywały się między tym drugim człowiekiem a mną. I wtedy będzie mi o wiele łatwiej przebaczyć, wyciągnąć rękę, przyjąć niesprawiedliwość, pozwolić, żeby to Bóg miał w moim życiu rację, a nie żebym ja stale dochodził moich racji.
W Liturgii, jak mówi Ojciec Święty, dokonuje się uświęcenie naszego życia. Ale ta Liturgia musi być pojęta w ten sposób: ja tu przychodzę i chcę, żeby ze mną coś się stało, żeby we mnie dokonała się przemiana, a nie - żebym ja wyszedł stąd jeszcze bardziej przekonany, że to ja mam rację, a nie mój sąsiad, moja żona czy ktoś inny, kto mi wyrządził jakąkolwiek nieprawość. My musimy z Liturgii wychodzić jako ludzie nawróceni, czyli jako ci, co chcą, żeby to racja Boga spełniała się w ich życiu, w spotkaniu z drugim człowiekiem.
Ojciec Święty w tym samym dokumencie mówi dalej: "Jawi się jasno waga życia liturgicznego w Kościele partykularnym". Takim właśnie lokalnym, partykularnym Kościołem jest Kościół diecezjalny, gdzie biskup sprawuje swoją posługę uświęcenia, głosząc i wyjaśniając Słowo Boże, przewodnicząc sprawowaniu sakramentów oraz modlitwie za swój lud i ze swoim ludem. To należy do biskupa i on ponosi za to wielką odpowiedzialność. Dlatego też wszystko, co będę tu mówił, nie wynika z chęci narzucenia wam czegokolwiek, ale jest moim obowiązkiem.
Przez półtora roku mej posługi w Kościele Siedleckim wielokrotnie w różnych formach zostało mi zakomunikowane: "My się modlimy w taki sposób, jaki nam odpowiada, w jaki my chcemy się modlić". Tymczasem w Kościele, w chrześcijaństwie nie ma modlitwy według własnego upodobania. W opisanych przed chwilą sytuacjach odpowiadam: "Jak chcecie, to się tak módlcie, ale jesteście w tym poza Kościołem, poza biskupem". Mówię do was jako ten, który ma świadomość odpowiedzialności za prowadzenie diecezjan na drodze świętości - w taki sposób, jak to widzi Kościół: przez sprawowanie Liturgii, głoszenie Słowa i wyjaśnianie tego Słowa. Ale nie przez to, żeby potwierdzać to, co się człowiekowi podoba w jego modlitwie.
Moi Drodzy! Jestem świadom, że sprawy, o których mówię, są trudne, że to jest "znak, któremu sprzeciwiać się będą". Ale taka jest moja rola, a was proszę, żebyście rozważali to w swych sercach.
Do tych myśli będę wracał w kolejnych katechezach poświęconych Liturgii.