Czym zaś jest człowiek? Wiele wydał on i wydaje o sobie opinii; różnych i nawet przeciwstawnych, w których często bądź wywyższa siebie jako absolutną normę, bądź poniża się aż do rozpaczy, skutkiem czego trwa w niepewności i niepokoju".
Z kolei zaś, przypomniawszy naukę Pisma Świętego, "że człowiek został stworzony na obraz Boży, zdolny do poznania i miłowania swego Stwórcy, ustanowiony przez Niego panem wszystkich stworzeń ziemskich, aby rządził i posługiwał się nimi, dając chwałę Bogu" - Konstytucja Gaudium et spes przechodzi za¬raz do postawienia tego dręczącego problemu: "Jednakże człowiek, stworzony przez Boga w stanie sprawiedliwości, za poduszczeniem Złego już na początku historii nadużył swej wolności, przeciwstawiając się Bogu i pragnąc osiągnąć cel swój poza Nim. Poznawszy Boga, nie oddali Mu czci jako Bogu, lecz zaćmione zostało ich bezrozumne serce i służyli raczej stworzeniu niż Stworzycielowi. To, co wiemy dzięki Bożemu Objawieniu, zgodne jest z doświadczeniem". Istotnie, świadectwo ludzkiego doświadczenia i głos Objawienia spotykają się tutaj w zadziwiający sposób. Świadczy o tym choćby zbieżność słów Owidiusza i św. Pawła co dopiero przytoczonych.
Co więc mówi doświadczenie — a co Objawienie i wiara chrześcijańska nie tylko potwierdza, ale ponadto interpretuje i wyjaśnia? Oto dalszy ciąg naszego soborowego tekstu: "Człowiek, ... wglądając w swoje serce dostrzega, że jest skłonny także do złego i pogrążony w wielorakim złu, które nie może pochodzić od dobrego Stwórcy. Wzbraniając się często uznać Boga za swój początek, burzy należyty stosunek do swego celu ostatecznego, a także całe swoje uporządkowane nastawienie czy to w stosunku do siebie samego, czy do innych ludzi i wszystkich rzeczy stworzonych.
Dlatego człowiek jest wewnętrznie rozdarty".
Właśnie. To wyrażenie zdaje się mówić szczególnie wiele: człowiek jest rozdarty. W całym problemie nie chodzi tylko o dialektyczną sprzeczność pomiędzy "rozumną" naturą a "nie¬rozumnym" działaniem, ale chodzi o stan człowieka, o sytuację, jaką znajduje on w sobie samym, a którą doświadczenie zewnętrzne, doświadczenie "świata" potwierdza jeszcze i potęguje. Człowiek jest rozdarty pomiędzy to, co czyni, nie chcąc czynić, a to, czego nie czyni, choć chce. Znajduje w sobie nie tyle sprzeczność, ile dysproporcję.
Nasz soborowy tekst tak dalej rzecz ujmuje: "Z tego też powodu całe życie ludzi, czy to jednostkowe, czy zbiorowe, przed¬stawia się jako walka, i to walka dramatyczna między dobrem i złem, między światłem i ciemnością". Wypadałoby dodać w tym miejscu, że właśnie z racji tej walki pomiędzy do¬brem a złem życie ludzkie ma charakter zmagania się i próby. Jest próbą moralną - i na tym polega też jego swoiste piękno. Próba nadaje poniekąd sens naszemu bytowaniu. W niej otrzymujemy też wezwanie Chrystusa, by wziąć udział w urzeczywistnianiu Królestwa Bożego w świecie ».
To, co nam tutaj Sobór i Papież przypomnieli, to nauka o grzechu pierworodnym, nad którą pewien typ religijnego nauczania prześlizguje się dzisiaj z ostrożnością węża. A przecież ten stan grzeszności przejawia się od początku świata, z pokolenia na pokolenie, i od człowieka do człowieka: to on jest przyczyną tego rozdarcia, jakie każdy może stwierdzić w sobie i jakie sprawia, że człowiek jest podzielony pomiędzy "dobro, którego chce a zło, które czyni". Wyjęte z tej reguły są tylko umysły tak pogrążone w błędzie, że uważają siebie za doskonałe jak faryzeusz z przypowieści, albo też tacy, co wyobrażają sobie, że nikt nie może być lepszy od nich, jak Jean-Jacques Rousseau, który w "Wyznaniach" powołuje swoich bliźnich przed trybunał Sądu Ostatecznego pytając, kto z nich mógłby przedstawić bardziej zaszczytne świadectwo niż jego własne. Jeśli pominiemy ten rodzaj aberracji, prawem powszechnym jest prawo rozdarcia, okrutne jak rana, którą jedynie Chrystus poprzez wiarę może uleczyć.
Ale On przyszedł na świat, a świat Go nie przyjął.
On powiedział: "jestem drogą, prawdą i życiem". A świat nie chce znać tej drogi, przeczy prawdzie i niszczy życie.
Czego świat może się spodziewać?
« Może naprzód mała uwaga. Słowa Chrystusa "Ja jestem drogą, prawdą i życiem" w różny sposób bywały interpretowane od najdawniejszych czasów. Z historii egzegezy tego tekstu wynika, że np. Ojcowie greccy, a wraz z nimi św. Ambroży i św. Leon Wielki rozumieli słowa "Ja jestem drogą prawdą i życiem" w ten sposób, że Jezus jako Droga i Prawda prowadzi nas do Życia wiecznego. Klemens Aleksandryjski, Augustyn i większość Ojców łacińskich tłumaczy: Jezus - Droga prowadzi do odwiecznej Prawdy i Życia. Tomasz z Akwinu i średniowieczni egzegeci rozumieją w ten sposób: Chrystus jest Drogą jako Człowiek, Prawdą i Życiem - jako Bóg. Tak też tłumaczą niektórzy współcześni egzegeci, choćby O. Lagrange. Inni współcześni rozumieją: Chrystus jest Drogą, to znaczy Prawdą i Życiem. Pojęcie drogi jest tu, jak widać, podstawowe. Oznacza, że Chrystus sam jest pośrednikiem zbawienia, normą-wzorem w znaczeniu moralnym oraz "bramą" prowadzącą do Ojca. Chrystus jest Drogą jako objawienie Ojca ludziom - a więc jako Prawda wcielona. Przez poznanie tej Prawdy człowiek dochodzi do Życia, którym także jest Chrystus. W ten sposób jest On Drogą i równocześnie poniekąd kresem tej Drogi, jej celem.
Otóż Pan mówi tak: "świat nie chce znać tej drogi, przeczy prawdzie i niszczy życie". I stwierdziwszy to, stawia Pan pytanie: "Czego świat może się spodziewać?"
Na to pytanie została już udzielona odpowiedź. Naprzód, gdy Jezus w czterdziestym dniu swego życia został zaniesiony do świątyni jerozolimskiej w związku z obrzędem oczyszczenia, starzec Symeon wypowiedział nad Nim te słowa: "Oto Ten przeznaczony jest na upadek i powstanie wielu w Izraelu i na znak, któremu sprzeciwiać się będą (Łk 2, 34). Jednakże te słowa Symeona są tylko zapowiedzią odpowiedzi. Sama odpowiedź na Pańskie pytanie znajduje się również w Ewangelii. Jest nią krzyż. W krzyżu słowa Symeona wypełniły się do końca. Chrystus otrzymał w dziejach ludzkości znak, w którym wszędzie i zawsze można rozpoznać sprzeciw świata, który Mu towarzyszył od początku.
"Świat nie chce znać tej drogi, przeczy prawdzie i niszczy życie". Jest to stwierdzenie słuszne, ale tylko częściowo. Równocześnie bowiem faktem jest, że przez krzyż Chrystus pozostał w świecie i stale w nim trwa. Trwa w sposób nieodwracalny. Stat crux, dum volvitur orbis (Stoi krzyż podczas gdy obraca się ziemia). Ale nie tylko l Jeżeli w krzyżu wyraża się odepchnięcie przez świat "Drogi, Prawdy i Życia" - to równocześnie w tym samym krzyżu, w nim i tylko w nim, tenże "świat" jest stale przyjmowany przez Boga jako miejsce Królestwa Prawdy i Życia, do którego Chrystus jest Drogą. Wewnątrz świata, który Mu się sprzeciwia, Chrystus buduje Królestwo, które przerasta świat.
Tak więc Pańskie pytanie o nadzieję świata znajduje odpowiedź. Trzeba ją wydobyć ze Słowa objawionego, z samej głębi Bożej ekonomii, która jest objawiona tym Słowem. Jest to oczy¬wiście odpowiedź wiary. Nie może ona być udzielona "z zewnątrz", ale tylko z samego "wnętrza" Ewangelii».
A. Frossard, Rozmowy z Janem Pawłem II. Nielekajcie się, Rzym 1982.